Dzieci zamiast się uczyć, musiały paść krowy

Radosław Dimitrow
Uczniowie szkoły podstawowej w Gogolinie wraz z nauczycielem w 1939 r. Z prawej strony widać jedną z kartek ze szkolnej kroniki
Uczniowie szkoły podstawowej w Gogolinie wraz z nauczycielem w 1939 r. Z prawej strony widać jedną z kartek ze szkolnej kroniki archiwum
W 1890 roku obowiązywały kary za nie posyłanie dzieci na lekcje. Mimo to 15 proc. maluchów z Gogolina nie było objętych edukacją

Początki szkoły podstawowej w Gogolinie spisane zostały w obszernej kronice, w której pierwsze wpisy pochodzą z 1864 r. Nauczyciele i kolejni kierownicy z niezwykłą starannością starali się opisać, to w jakich warunkach uczyły się wtedy dzieci i jak edukacja wyglądała od strony nauczycieli.

Szkoła podstawowa stanęła w Gogolinie w 1808 r. za sprawą grafa Leopolda von Gaschina z Żyrowej, który był znaczącym właścicielem ziemskim. Jak czytamy w kronice, dzieci chodziły na zajęcia bardzo nieregularnie - szczególnie w lecie kiedy musiały pomagać na gospodarstwach. Gdy było ciepło do szkoły przychodziły boso, natomiast zimą z powodu braku obuwia, nie chodziły na lekcję wcale. W kształceniu maluchów z pewnością nie pomagała postawa zarządców majątków, którzy nie byli zainteresowani kształceniem dzieci rolników i rzemieślników.

Z upływem lat sytuacja zaczęła się jednak zmieniać. W latach 1842-1845 z powodu zwiększającej się liczby uczniów (podwoiła się w stosunku do początków szkoły) na miejscu starego budynku postawiono nowy. Szkoła posiadała wtedy dwie wielkie, jasne klasy, dwa pokoje mieszkalne dla nauczyciela i dwa pokoje na strychu dla adiutanta (pomocnika). Do szkoły w Gogolinie uczęszczało wtedy 246 uczniów.

Nauczyciel za swoją pracę otrzymywał wtedy wynagrodzenie w wysokości 58 talarów. Do tego należał mu się także deputat w zbożu i drewnie. Na opał dla szkoły nauczyciel dostawał dodatkowo 6 talarów rocznie. Dodatkowo był zatrudniony jako pisarz w gminie. Dominującym językiem w Gogolinie w połowie XIX w był polski - dlatego też tego języka używano do nauczania, ale język niemiecki także był pielęgnowany. Ponadto pracowano nad tym, aby nadać językowi niemieckiemu pierwszeństwo.

Po rozbudowie szkoły dzieci nadal nieregularnie chodziły na zajęcia (choć liczba nieobecności była już mniejsza). Dzieci musiały w ciągu dnia paść krowy. W związku z rozwojem przemysłu w Gogolinie przybyło im ponadto zajęć związanych z kruszeniem i załadunkiem kamienia wapiennego. Na skutek eksplozji demograficznej w 1873 r. liczba uczniów wynosiła już 398. W związku z tym zbudowana 28 lat wcześniej szkoła okazała się zbyt mała. Gmina podjęła więc decyzję o budowie nowego obiektu na miejscu dotychczasowego - nowa szkoła miała 4 klasy. W 1884 roku pracowało w niej 4 nauczycieli i 1 adiutant.

Zajęcia w tym czasie odbywały się w miarę regularnie. Wystarczyła jednak, by któryś z nauczycieli zachorował, by lekcje w tym czasie się nie odbywały. Wpływ na ilość zajęć miała także pogoda. Np. 1889 r. ze względu na złą aurę przedłużono dzieciom ferie kartoflane i buraczana o 8 dni. W 1890 r. w szkole było już 540 uczniów. Pomimo tego, że rząd pruski wprowadził kary dla rodziców, którzy nie posyłali dzieci na lekcje, wciąż ok. 15 proc. maluchów nie było objętych edukacją.

Dzieci były głodne

Problemem było w tym czasie także niedożywienie dzieci - szczególnie gdy przedłużały się zimy, a w domach kończyły się zapasy zgromadzone jeszcze jesienią. Z tego powodu w 1891 r. zorganizowano zbiórkę pieniędzy dla dzieci wśród zamożnych osób. Uzbierano w ten sposób 802 porcje składające się z garnka kawy (najprawdopodobniej zbożowej) i jednej bułki.

W 1895 r. w szkole przeprowadzono rewolucyjne zmiany - klasy zostały podzielone dla chłopców i dziewcząt. W tym czasie w placówce uczyło się już ok. 700 uczniów. Kilka lat później zaczęto ponadto zwracać uwagę na zaburzenia rozwojowe dzieci. W jednym z wpisów czytamy, że wśród uczniów jest 7 jąkających się i 5 idiotów (według dawnych klasyfikacji osoba upośledzona umysłowo - dziś to określenie nie jest używane w oficjalnej terminologii ze względu na pejoratywne znaczenie).

W szkole poza zajęciami odbywały się różne święta. Obchodzono uroczyście m.in. okrągłe rocznice uruchomienia szkoły. Najbardziej hucznie były jednak świętowane urodziny cesarza oraz rocznice jego małżeństwa. W 1911 r. 450 uczniów miało okazję osobiście zobaczyć cesarza Wilhelma II, który gościł w tych stronach na polowaniu. Dzieci witały jego eminencję z chorągiewkami w rękach.

Ciekawe zapiski w kronice dotyczą także organizacji roku szkolnego. Otóż 100 lat temu rok szkolny nie był przedzielony wakacjami w sposób, jaki ma to miejsce dzisiaj. Przykładowo w 1924 r. rok szkolny kończył się 31 marca, a zaczynał 1 kwietnia.

W tym samym roku utworzono w Gogolinie szkołę zawodową dla dziewcząt. Były one uczone: gotowania, szycia, pielęgnacji dzieci, gospodarstwa domowego oraz hodowli zwierząt.

We wpisie, który dotyczył roku szkolnego 1932/1933 czytamy, że 30 stycznia 1933 prezydent Rzeszy Paul von Hindenburg ogłosił kanclerzem Rzeszy Adolfa Hitlera. Flagi Hitlera (ze swastyką – przyp. red.) powiewały wzdłuż wszystkich dróg. Społeczeństwo zaufało mu całkowicie i wierzy, że teraz działania państwa będą skierowane tylko na pracę i chleb dla obywateli. Jak na ironię w roku szkolnym 1934/1935 zakończono dokonywania jakichkolwiek wpisów do kroniki szkoły ze względu na strach przed inwigilacją oraz kontrolą dokumentów szkolnych przez SA oraz inne nazistowskie instytucje . Za niewłaściwie politycznie sformułowane wpisy groziły bowiem ogromne sankcje oraz nieprzyjemności.

Radosław Dimitrow

Tekst powstał na podstawie kroniki szkolnej w Gogolinie, którą przetłumaczył z języka niemieckiego Eryk Boronczyk. Artykuł powstał we współpracy z Piotrem Smykałą, znawcą lokalnej historii i autorem książek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia